Artur K. i Kamila K. byli parą od kilku miesięcy. On wrócił z pracy w Niemczech, ona skończyła studia we Wrocławiu. Zamieszkali razem w Lubaniu. Co prawda wiele osób dziwiło się, że taka wykształcona dziewczyna związała się ze sporo starszym mężczyzną, ale tłumaczyli sobie, że miłość nie zna granic. - On odprowadzał ją do pracy, wracał i wyprowadzał psa. Potem sam gnał do swoich obowiązków - wspominają sąsiedzi. Z czasem jednak Artur K.zaczął coraz częściej zaglądać do kieliszka. To popsuło relacje pary. Kamila nie akceptowała picia, chciała rozstania. I faktycznie, dwa tygodnie temu Artur K. przestał pojawiać się w mieszkaniu. Jednak w piątek wieczorem przyszedł...
W niedzielę matka dziewczyny zaniepokojona brakiem kontaktu z córką poszła do niej. Wtedy też dokonała makabrycznego odkrycia. Ciało Kamili leżało na podłodze. Było związane taśmą malarską. Przerażona matka wezwała policję. Funkcjonariusze ustalili, że dziewczyna zginęła w nocy z piątku na sobotę, bo ktoś udusił ją poduszką. Okazało się też, że przed śmiercią została zgwałcona.
Kto dopuścił się zbrodni? Tropy wiodły do Artura K. Został zatrzymany w swojej rodzinnej miejscowości obok Lubania, gdy pił piwo z kolegami. Nie był zaskoczony pojawieniem się policji. Nie stawiał też oporu.
Mężczyzna został wczoraj aresztowany tymczasowo na trzy miesiące. - Grozi mu nawet dożywotnie więzienie - mówi Tomasz Czułowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Artur K. przyznał się do zbrodni i złożył obszerne wyjaśnienia. Śledczy nie ujawniają jego wersji wydarzeń.
Zobacz także: Ropczyce. Zamordował szwagierkę, bo zaszła z nim w ciążę. Rusza proces