Marek N. do swoich ośrodków zwoził pacjentów ze szpitali w całej Polsce. Mamił ich wizją wspaniałej opieki, tymczasem pensjonariuszy czekało tam piekło - głód i bicie. Ze Zgierza i Wolicy ewakuowano w sumie ponad sto osób. Pięć z nich zmarło.
- Kliniki w ten sposób pozbywały się kłopotliwych pacjentów, którzy niejednokrotnie leżeli tam miesiącami, bo rodziny się nimi nie interesowały - mówi Zbigniew Jarosik, ordynator oddziału chorób wewnętrznych szpitala w Zgierzu, do którego trafiło kilkunastu pensjonariuszy.
Pierwszą ze śmiertelnych ofiar był mężczyzna przewieziony do domu schronienia w Zgierzu prosto ze szpitala w Kutnie. Zmarł 10 października. - Jak ustaliliśmy, w momencie przyjęcia placówka zobowiązała się do zakwaterowania pensjonariusza, całodobowej opieki, wyżywienia. Tymczasem zajmowały się nim osoby bez odpowiednich uprawnień i kwalifikacji - informuje Krzysztof Kopania (51 l.), rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci pensjonariuszy.
Znane są już wyniki sekcji zwłok wszystkich pięciu zmarłych. Przyczyną ich zgonów była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa o nieznanym podłożu. Konieczne więc są dalsze badania.
Zobacz: TAJNA rozmowa Tusk - Putin z 10 kwietnia 2010. Ujawnią?