MAGDALENA PIOTROWSKA
Koordynator Pokoi Rodzinnych Fundacji Ronalda McDonalda. Swój czas dzieli pomiędzy pracę w szpitalu i rodzinę – męża i dwóch synów – 11 i 8 lat. Uwielbia kulinarne eksperymenty i czytanie. Półki w jej domu uginają się pod ciężarem książek.
KRZYSZTOF DANILUK
Koordynator Pokoi Rodzinnych Fundacji Ronalda McDonalda. Człowiek wielu pasji – niemal cały jego wolny czas pochłania projektowanie zabawek z tektury 3D. Pływa, jeździ na rowerze, biega w maratonach. Ma żonę i dwoje dzieci - 11-letniego syna i 8-letnią córkę.
Ile fundacyjnych Pokojów Rodzinnych działa obecnie?
- M.P.: Pierwszy taki projekt powstał w Instytucie „Pomniku – Centrum Zdrowia Dziecka" w Międzylesiu. Kolejne dwa działają w Szpitalu Pediatrycznym WUM w Warszawie. W przypadku tej drugiej lokalizacji przy każdej z klinik szpitala wyposażyliśmy i prowadzimy kilkadziesiąt kuchni i salonów. Już na etapie projektowania tej placówki Fundacja udzielała wskazówek, jak powinien wyglądać szpital przyjazny rodzinie. Czerpaliśmy z najlepszych światowych wzorców. Z naszego kompleksu rodzinnego w CZD korzysta rocznie kilkanaście tys. osób, z Pokojów Rodzinnych w Szpitalu Pediatrycznym WUM – około tysiąca dziennie.
- Czym są wasze Pokoje Rodzinne?
- M.P: Oferują rodzicom i opiekunom małych pacjentów możliwość odpoczynku w warunkach zbliżonych do domowych. Pokoje dzienne, w pełni wyposażone kuchnie z jadalniami, łazienki z prysznicami, tam gdzie to możliwe także pralnie i suszarnie. Dbamy o to, by rodzice mieli gdzie przechowywać swoje rzeczy, przygotować sobie posiłek – kuchnie są świetnie wyposażone w sprzęt AGD, naczynia. Są także łazienki, w których mogą się odświeżyć, wziąć prysznic. Nasze salony pozwalają także na spędzanie czasu z dzieckiem – zabawę, granie w gry planszowe, czytanie. Tam wolontariusze organizują różnorodne zajęcia. Dbamy o to, by biblioteczki w Pokojach były pełne książek i gier. To prawdziwy dom poza domem.
- Czy organizujecie dzieciom jakieś zajęcia?
- K.D.: Od razu zauważyliśmy, że po 16.00 w szpitalu dzieje się niezbyt dużo. Dlatego proponujemy małym pacjentom różne atrakcje. Robiliśmy zawody szpitala w wyciskaniu. Sędzią był słynny kulturysta, a dzieci wyciskały na czas... folię bąbelkową. Organizujemy tygodnie tematycznych zajęć edukacyjnych np. tydzień wiedzy o mikroorganizmach. Zrobiliśmy wystawę, był wykład, test i certyfikaty. Był tydzień magii i nauki oraz miesiąc spotkań z podróżnikami. Sale zamieniliśmy w dżunglę, a podróżnicy opowiadali dzieciom o dalekich krajach i ekstremalnych podróżach. Zorganizowaliśmy test wiedzy o zdrowiu, który prowadził Maciej Orłoś, teraz przygotowujemy podobną zabawę o siatkówce. Często są mistrzostwa i zabawy z grami planszowymi.
- M.P.: Odwiedzają nas interesujący goście. Marcin Dorociński przychodzi czytać książki, członkowie grup historycznych opowiadają najmłodszym m. in. o Powstaniu Warszawskim.
- Jak dzieciom i rodzicom podoba sie idea Pokoju Rodzinnego?
- M.P.: Dzieci są autentycznie szczęśliwe! Mówią: „Mamo, zostańmy jeszcze, tu jest jak na wczasach!" Choć na krótki czas zapominają o wyzwaniach związanych z pobytem w szpitalu. Mają mniej stresu, a to ma kolosalne znaczenie w walce z chorobą. Zdarza nam się słyszeć od rodziców, że ze względu na naszą obecność wybrali właśnie ten szpital. Biorą pod uwagę również i to, że dzięki inicjatywie i środkom Fundacji mogą spędzać noc śpiąc komfortowo w sąsiedztwie swojego hospitalizowanego dziecka. Blisko 600 zakupionych ze środków Fundacji specjalnie zaprojektowanych łóżek doskonale uzupełnia program Pokojów Rodzinnych.
Partnerem materiału jest Fundacja Ronalda McDonalda