Ten horror rozegrał się prawie rok temu. Pochodzący z Katowic Dominik B. przyjechał do stolicy w poszukiwaniu pracy. Znalazł ją u Szymona F., właściciela firmy budowlanej. Niestety, przy remontach pracował z porywczym i agresywnym Mateuszem R. (22 l.), który szybko zaczął go irytować. - Dostałem inną ofertę pracy i postanowiłem zrezygnować z fuchy u Szymona. Ten jednak nie chciał mi wypłacić zaległych pieniędzy. Nie miałem za co żyć, dlatego postraszyłem go Państwową Inspekcją Pracy. Wtedy umówił się na przekazanie wypłaty - zeznał Dominik w Sądzie Okręgowym w Radomiu. Szymon F. i Mateusz R. oskarżani są o usiłowanie zabójstwa. Wczoraj jeden zrzucał winę na drugiego.
Zobacz: WSTRZĄSAJĄCA historia z Iławy! Wyrodna matka WYRZUCIŁA noworodka w krzaki! [ZDJĘCIA]
- Tamtego dnia zabrałem Dominika B. i Mateusza R. na przejażdżkę samochodem. Dałem Dominikowi zaległy tysiąc złotych wypłaty. On wysiadł przy lesie, a Mateusz poszedł za nim - zeznawał Szymon F. Mówił, że nie interesował się, co tam robili. Według Mateusza R. to szef kazał mu zabić. - Wywieźliśmy Dominika do lasu i tam Szymon kazał mi z nim skończyć... Wziąłem tasak i zacząłem go nim rąbać po szyi i głowie. Gdy zobaczyliśmy, że się nie rusza, Szymon kazał mi go przysypać ziemią i gałęziami - zeznał. Matka Dominika słuchała tych zeznań z oczyma pełnymi łez. Jej syna uratowało udawanie martwego. Gdy usłyszał, że oprawcy odjechali, zaczął się czołgać w stronę ulicy. Znaleźli go kierowcy. Dominik trafił do szpitala z niemal odrąbanymi palcami prawej dłoni, pociętymi rękami, karkiem i szyją. Mateusz R. skruszał na ławie oskarżonych. - Chciałem bardzo przeprosić Dominika za to, co mu zrobiliśmy - powiedział.
Za usiłowanie zabójstwa bandziorom grozi dożywocie.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail