Pan Dominik jest ratownikiem medycznym. W życiu widział wiele ofiar pijackich rajdów. "Tym razem nikt nie zginie" - postanowił.
Patrz też: Rafał Olbrychski STRACIŁ PRAWO JAZDY - prowadził samochód po pijaku
Zatrzymać pijaka nie było jednak wcale łatwo. Pędził bowiem ruchliwą al. Kraśnicką prowadzącą z Lublina w stronę Rzeszowa. Czasem gnał grubo ponad 100 km na godzinę. Odbijał się od krawężników, zjeżdżał na przeciwległą stronę jezdni. Długo nie było można go wyprzedzić. W końcu się to udało.
Ratownik wysunął się przed forda i zajechał mu drogę. Pijany kierowca zatrzymał się. - To było najdłuższe 15 km w moim życiu - wspomina pan Dominik.
Przeczytaj koniecznie: Sławomir Jastrzębowski: Kutz, Kaczyński, Ziobro, PIJAK I ZŁODZIEJ
Okazało się, że kierujący fordem nie jest w stanie wysiąść z auta. Wyrywał się i bełkotał coś niezrozumiale. A gdy na miejscu zjawili się policjanci, nie potrafił dmuchnąć w alkomat! Funkcjonariusze musieli zawieźć go na badanie krwi. Do wczoraj nie dostali jednak jeszcze wyników. Andrzej R. (51 l.), jak się okazało - nauczyciel techniki z Tarnobrzega, w stanie upojenia alkoholowego miał zamiar jechać aż do rodzinnego miasta. Za jazdę po pijanemu grożą mu 2 lata więzienia.