Ciężka choroba nerek została wykryta u niego przypadkiem. - Czułem się dobrze, byłem wysportowany - mówi Dominik. - Półtora roku temu postanowiłem oddać krew. Ale kiedy została dokładnie przebadana, okazało się, że jestem poważnie chory. Od razu musiałem być dializowany. Trzy razy w tygodniu po 9 godzin!
Lekarze powiedzieli mu, że jedynym ratunkiem jest przeszczep nerki. Ale na organ od dawcy niespokrewnionego czeka się nawet dwa lata. Wtedy do akcji wkroczył tata Dominika. - Gdy tylko dowiedziałem się, że możliwe jest pobranie nerki od członków rodziny, nie wahałem się ani minuty - opowiada. - To przecież mój syn. Musiałem mu pomóc.
Operację przeprowadzili lekarze ze Szpitala im. Pirogowa w Łodzi. To pierwszy przypadek w tym mieście, gdy nerka przeszczepiana była w relacji ojciec - syn.
- Choć z tatą zawsze byliśmy blisko związani, to ten przeszczep jeszcze bardziej nas do siebie zbliżył. Dziękuję mu za to - mówi wzruszony Dominik.