Tusk oznajmił, że przeprasza, bo zdaje sobie sprawę, że "przy pracy 2 tysięcy osób mogły zdarzyć się błędy i pomyłki". - Dziś jednak nie jestem w stanie ocenić w jakim momencie do nich doszło - dodał.
Podkreślił, że państwowi urzędnicy, również ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz, wykonywali swoje obowiązki najlepiej jak potrafili. - Do tych przeprosin chcę dołączyć słowa uznania, dla tych którzy tam pojechali - mówił.
Zdaniem premiera, przy tak trudnej sprawie można spodziewać się wystąpienia błędów. - Jeszcze raz powtórzę, mogę wyrazić uznanie dla tych, którzy wykraczając poza swoje urzędowe obowiązki, poświęcili cały swój czas, pracowali po kilkanaście godzin na dobę, wyłącznie na rzecz pomocy rodzinom i być może zrobili w związku z tym błędy - podkreślił Tusk.
W swoim wystąpieniu szef rządu odniósł się również do wszelkich teorii na temat zamachu, które powstały po katastrofie. Określił tezy te jako "rzecz groźną dla osób w tę tragedię zaangażowanych oraz dla państwa polskiego".
Premier powiedział też, że w ciągu ponad dwóch lat, które minęły od katastrofy, był jedną z osób "atakowanych szczególnie brutalnie". - Przez te dwa lata każdego dnia powtarzałem sobie i moim współpracownikom - jest cierpienie, ktoś ma poczucie większej straty, musimy to wytrzymać - dodał.