Pozostałymi osobami wchodzącymi w skład kierownictwa partii zostali Bogdan Borusewicz jako zastępca szefa partii, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Cezary Grabarczyk i Radosław Sikorski. Premier zaproponował również kandydatów do zarządu. Wybrał: Tomasza Siemoniaka, Urszulę Augustyn, Jacka Rostowskiego, Jadwigę Rotnicką oraz Danutę Pietraszewską. Z kolei sekretarzem generalnym zostanie Paweł Graś. Przestanie tym samym pełnić funkcję rzecznika rządu.
Tusk nie widzi Grzegorza Schetyny na żadnym z poważniejszych stanowisk w partii. W przemówieniu wytłumaczył, z czego nie jest zadowolony. Podkreślił, że nowy zespół ma być tak samo zaangażowany w osiągnięcie sukcesu, jak sam premier.
- Jeśli ktoś chce wzmocnić partię, wzmacnia jej lidera, jeśli ktoś chce ją osłabić, osłabia jej lidera. To jest archetyp, i nigdy się nie zmieni - powiedział premier.
PRZECZYTAJ: Donald Tusk: Festiwal demokracji musi się zakończyć. Dzisiaj dokonamy ostatnich wyborów
W tym nowym zespole Donald Tusk pokłada całą nadzieję. To ma być rozwiązanie wewnętrznych problemów partii, z którymi ostatnio rozprawia się przewodniczący.
- Uważam że ta ekipa, którą proponuję, poprowadzi Platformę do zwycięstwa. Jeśli uważacie inaczej, to będziecie mieli każdy z was za chwilę prawo do wyboru, ale ta nić zrozumienia musi być taka bardzo mocna, bo my będziemy w trudniejszych warunkach się bić niż do tej pory. Ta nić zrozumienia między nami musi być stalowa, nie może być żadnych dwuznaczności - mówił Tusk.
Jednak nie wszystkim podoba się nowy skład zarządu i wielkie nadzieje, jakie wiąże z nim premier. Szef mazowieckiej PO, Andrzej Halicki nie chce pozwolić na odsunięcie Grzegorza Schetyny. Zgłosił on polityka do zarządu PO, a o jego losach rozstrzygnie tajne głosowanie. Według Halickiego wybór Schetyny do zarządu byłby bardzo dobry posunięciem.
- W imię łączenia się we wspólnej walce o zwycięstwo chciałbym się upomnieć o miejsce dla Grzegorza Schetyny - powiedział Halicki.