- Zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta RP, innych wybitnych przedstawicieli życia publicznego, to jest po prostu niesłychana zbrodnia.(...) Każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo, czy poplecznictwo miał z nią cokolwiek wspólnego musi ponieść tego konsekwencje - takie oskarżenia padły z ust Jarosława Kaczyńskiego po wtorkowej publikacji "Rzeczpospolitej". Dziennikarze gazety napisali, że śledczy badający wrak Tu-154M odkryli na nim ślady trotylu, co uprawdopodabnia tezę o zamachu. Informacje te zdementowała później warszawska Wojskowa Prokuratura Okręgowa a dziennik oświadczył, że "pomylił się w sprawie trotylu".
Na reakcję premiera nie trzeba było długo czekać. Na specjalnej konferencji prasowej oświadczył, że wnioski prezesa PiS "dewastują państwo polskie". - Trudno sobie wyobrazić życie publiczne w Polsce, kiedy lider opozycji formułuje oskarżenia o zbrodnię wobec własnego państwa - stwierdził Tusk. Przyznał też, że urzędnikom i funkcjonariuszom państwowym niezwykle trudno pracować "pod ciśnieniem coraz bardziej absurdalnych i radykalnych oskarżeń". - To już nie są domysły, domniemania Antoniego Macierewicza, to jest klarowne stanowisko, z którego prezes Kaczyński wyciąga ponure wnioski na przyszłość - dodał.