- Efekt zależy od dobrej woli 27 przywódców europejskich państw. Jedziemy z przekonaniem, że punkt wyjścia został dobrze przygotowany, że te wymarzone przez Polskę 300 mld zł w ramach polityki spójności leży w zasięgu naszych możliwości. Ale zdajemy sobie też sprawę (...), że te godziny będą jednak godzinami pełnymi napięcia - powiedział premier.
Jak zaznaczył, w Brukseli będziemy walczyć nie tylko o to, by pieniądze dla Polski były w takiej ilości, jakiej oczekujemy, ale także o to, by osiągnięto kompromis. - Byłoby zwycięstwem pyrrusowym, gdybyśmy utrzymali polską pozycję, ale gdyby nie doszło do całościowego kompromisu, czyli gdyby nie uchwalono budżetu - oświadczył Tusk.
5 lutego rząd przyjął stanowisko na zbliżające się posiedzenie Rady Europejskiej. W Brukseli Polska sprzeciwi się ograniczeniu w kolejnym budżecie unijnym środków na politykę spójności - podaje TVN24.
CIR w komunikacie poinformował, że w kwestii budżetu UE na lata 2014-2020 Polska popiera podejście, zgodnie z którym polityka spójności, obejmując wszystkie regiony UE, powinna koncentrować się na tych najsłabiej rozwiniętych.
Przed rozpoczynającym się jutro dwudniowym spotkaniem Rady Europejskiej po południu premier złoży wizytę w Luksemburgu, skąd bezpośrednio uda się do Brukseli.
Poprzedni szczyt budżetowy UE w listopadzie ub.r. zakończył się bez porozumienia - propozycja budżetu przedstawiona przez szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya nie uzyskała poparcia unijnych przywódców. Zakładała ona cięcia w wysokości 75 mld euro w stosunku do wyjściowego projektu Komisji Europejskiej opiewającego na ok. 1 bln euro. Brytyjczycy i Niemcy domagali się jednak dalszych redukcji - o 30 mld euro - w wydatkach UE m.in. na administrację.