Uczestnicy posiedzenia, z którymi rozmawiała "GW", twierdzą, że premier udzielił ministrowi sprawiedliwości reprymendy w obecności innych członków rządu. - Tusk upomniał Gowina, że lojalność to fundamentalna sprawa wewnątrz Rady Ministrów - zdradzili.
Premier Tusk miał krytykować nie tylko Gowina. Zganiona miała zostać też minister ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Chodzi o to, że przed głosowaniem nie sygnalizowano, iż rząd nie wypracował stanowiska w sprawie projektów o związkach partnerskich. Świadkowie, na których powołuje się gazeta, zaznaczają, że minister sprawiedliwości próbował łagodzić gniew premiera. - Gowin chyba na serio przestraszył się, że może wylecieć z rządu, bo się pokajał. Zapewniał, że nie chciał wywołać publicznego kryzysu swoją wypowiedzią - mówi jeden z nich.
Według relacji tej osoby, minister miał tłumaczyć również, iż myślał, że ma upoważnienie do przedstawienia w Sejmie osobistego stanowiska w sprawie związków partnerskich.
W piątek Sejm odrzucił trzy projekty ustaw w sprawie związków partnerskich: i autorstwa PO, i złożone przez Ruch Palikota oraz SLD. Przed głosowaniem minister sprawiedliwości mówił, że projekty są sprzeczne z konstytucją, zaś premier namawiał do poparcia ich. Jarosław Gowin powiedział, że wszystkie trzy projekty ustaw dotyczących związków partnerskich są sprzeczne z konstytucją. Premier Donald Tusk oświadczył, że w tej sprawie Gowin wygłosił swoją osobistą opinię.
Czytaj więcej: Donald Tusk o Jarosławie Gowinie: Związki wymagają lojalności