Donald Tusk, gdy został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej obiecał, że doszlifuje swój angielski. Do wywiązania się z obietnicy nie pozostało mu już wiele czasu. Opanować angielski do perfekcji w trzy miesiące to nie lada wyczyn. Tusk zdecydował się na intensywny kurs i pojechał szlifować angielski na Maltę.
Przewodniczący Rady Europejskiej powinien świetnie władać językiem angielskim oraz francuskim. Donald Tusk, który obejmie przewodnictwo Radzie Europejskiej nie czuje się swobodnie w rozmowach po angielsku, francuskiego nie zna wcale. Pierwszą swoja konferencję, tuż po ogłoszeniu, że zostanie przewodniczącym Rady, poprowadził po polsku. Obiecał jednak wówczas, że nad angielskim popracuje
- I will polish my English – powiedział Tusk do dziennikarzy na konferencji prasowej. Wprawił tym niektórych w osłupienie, jak zamierza dokonać cudu w ciągu trzech miesięcy.
Jak się okazuje Donald Tusk zamierza dotrzymać słowa i postawił na intensywna naukę. Dziennik Malta Independent wytropił polskiego byłego premiera na Malcie, gdzie uczestniczy w intensywnym kursie języka. Jak się okazuje za lekcje zapłaci Unia Europejska, ale pod warunkiem, że były polski premier na szlifowanie języka przeznaczy minimum 5 godzin dziennie. Na dokształcanie swoich nowych urzędników wysokiego szczebla Unia przeznacza 21 tys. euro.
Dziennik Malta Independent zauważa, że angielski Tuska jest słaby, a francuski nie istnieje podkreślając jednak, że na szczęście w strukturach UE większą uwagę zwraca na umiejętności polityczne niż na zdolności lingwistyczne.
Zobacz: Bieńkowska komisarzem UE. „Trzeba było po nocach szyć, wódkę polewać"
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail