Spodziewaliśmy, że Donald Tusk naprawdę wystąpi w kabarecie i będzie to coś spektakularnego. Skończyło się na krótkim pożegnaniu premiera z kabareciarzem Robertem Górskim. Nic szczególnego. Najsłabsze było to, że Tusk wcale nie pojawił się osobiście na "ostatnim posiedzeniu rządu". Krótkie nagranie miało załatwić sprawę. W dodatku Górski nie był wcale uszczypliwy, jak to często zdarzało się mu w skeczach, w których grał premiera.
>>> Tak się zmieniał Tusk! DUŻO ZDJĘĆ
– Bardzo smutno, że pan wyjeżdża, bo ludzie nie będą się tak śmiali – mówił Tusk. Nawiązał tym samym do skeczu, w którym Robert Górski także udawał się w podróż. - Ja wyjeżdżam, w związku z tym też się będą mniej śmiali. Ze mnie się śmiali podwójnie, bo jak się z pana śmiali, to tak naprawdę się ze mnie śmiali – mówił Tusk.
– Ktoś z nas dwóch zrobił dzięki temu drugiemu karierę – odpowiedział Tuskowi Górski.
– Ja się czuję całkiem wygranym, więc pewnie będę pana dłużnikiem – odpowiedział Tusk.
Miało być wielkie "Wow", a skończyło się na nudnym i nic nie wnoszącym krótkim nagraniu.