Już w piątkowe południe szef rządu ma w Sejmie wygłosić swoje exposé, czyli plan działań na nadchodzącą kadencję. Co usłyszmy z ust człowieka, który przez najbliższe lata pokieruje państwem? Nie będą to dobre informacje, bo władza znów chce zmusić nas do zaciskania pasa. Jak informuje "Rzeczpospolita", jednym z pierwszych działań nowego gabinetu ma być likwidacja ulgi na dzieci.
Jeśli stan finansów państwa nie będzie się pogarszać, możliwość odpisania od podatku ponad 1 tys. zł za każde dziecko stracą rodzice wychowujący jedną lub dwie pociechy. Natomiast w przypadku czarnego scenariusza grupa ta będzie o wiele większa. Ulga rodzinna jest kuszącym kąskiem dla rządu, bowiem na jej likwidacji mógłby zaoszczędzić ok. 6 mld zł rocznie!
Podobny los ma również czekać "becikowe", które miałoby trafiać do mniejszej liczby osób niż obecnie.
Niespełnione OBIETNICE premiera. Co premier obiecywał Polakom i czego dotrzymał
Takie pomysły oburzają rodziców. - Jeśli zabraknie wsparcia ze strony państwa, w Polsce będzie rodziło się coraz mniej dzieci i nasz kraj zacznie po prostu wymierać. Sama w tej sytuacji zastanawiam się, czy stać mnie na powiększenie rodziny - mówi Izabela Burzyńska (35 l.) z Białegostoku, mama dwumiesięcznej Mai.
Opozycja również nie zostawia na Tusku suchej nitki. - To jest złapanie premiera za rękę na kłamstwie, bo jeszcze przed wyborami premier mówił o tym, że w dzieci należy inwestować - grzmiał wczoraj Adam Hofman (31 l.) z PiS.
Ale ulga na dzieci i becikowe to tylko wierzchołek góry lodowej wśród oszczędnościowych pomysłów premiera. W przypadku recesji rząd ma zadecydować o podwyższeniu składki rentowej, podatku VAT i akcyzy. Wydłużony ma też zostać wiek przechodzenia na emeryturę, a likwidacji mają ulec wszelkie przywileje z nią związane oraz KRUS.