Premiera biegnącego ze zwinnością czarnej pumy można było obserwować w weekend w Sopocie. Był ubrany w ciemny dres treningowy, twarz zasłaniała mu kominiarka. Biegł szybko, chował się za krzakami, znikał między drzewami. Prawie jak japoński wojownik, który ćwiczy bycie niezauważonym. Do tego kilka kroków za nim podążał mężczyzna. Wyglądało to bardzo tajemniczo. Co jest grane? - przemknęło zapewne przez myśl niejednemu przechodniowi. Jednak sąsiedzi Donalda Tuska (55 l.) wiedzieli, że to on kryje się za przebraniem czarnego ninja. Wiedzą, że w weekendy premier wraca do domu samolotem.
Brawo dla Donalda Tuska za formę i tężyznę fizyczną. Jest tak wyćwiczony, jakby przygotowywał się do maratonu. I chyba rzeczywiście się przygotowuje. - Chcę przebiec dystans 40 kilometrów. Na razie sobie mierzę dystans na 10 kilometrach i nie jest to imponujące - mówił jakiś czas temu przed kamerami TVN24. Niewykluczone, że w przyszłym roku już wystartuje.