Kiedy jedni byli koledzy partyjni Jarosława Kaczyńskiego zarzekają się, że nigdy nie wrócą do szeregów rządzonej przez niego formacji inni zaczynają znowu nieco przychylniej patrzeć na PiS.
Ludwik Dorn w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” zdementował doniesienia, że wraca do partii Kaczyńskiego ani też do klubu parlamentarnego. Uchyla jednak rąbka tajemnicy współpracy z PiS.
Przeczytaj koniecznie: Dorn wyleciał z PiS
- Rozmawiam o tym z kierownictwem klubu. Chodzi o współpracę parlamentarną. A pytanie o powrót jest dodatkowo bezzasadne, bo ja z PiS nie odszedłem, tylko mnie z PiS wyrzucono. Nie ja się wyrzuciłem i nie ja będę wracał – wyjaśnia w skrócie.
Były „trzeci bliźniak” braci Kaczyńskich na razie nie chce zdradzić szczegółów, bo wszystko jest w fazie ustaleń. Ludwik Dorn nie rozmawia jednak z samym prezesem Jarosławem Kaczyńskim tylko z kierownictwem partii.
Poseł niezrzeszony nie szczędzi słów krytyki pod adresem PO. Partii Donalda Tuska dostało się za lokalną koalicję z separatystami z Ruchu Autonomii Śląska (RAŚ) w sejmiku województwa śląskiego. Koalicję z PO chce zawiązać trzech radnych.
- Lider ruchu i obecny radny Jerzy Gorzelik w przeszłości dawał wyraz zarówno pogardy i lekceważenia państwa polskiego, jak i pewnym tendencjom separatystyczno-secesjonistycznym. Deklarował, że nie czuje żadnej lojalności wobec państwa polskiego (...). Ta koalicja ma istotne znaczenie i śląskie, i ogólnopolskie – tłumaczy.
Patrz też: Ludwik Dorn: Podsłuchy w wyremontowanym tupolewie? Trzeba sprawdzić
Dorn wyjaśnia, że w wyborach samorządowych RAŚ mógł liczyć na ponad 8-procentowe poparcie wyborców, bo był „dopieszczany przez PO”.
-Jego działacze kandydowali do Sejmu z list PO. W konsekwencji obszar Górnego Śląska i Śląska Opolskiego będą miały charakter regionu autonomicznego. Konstytucja nie przewiduje regionów autonomicznych. Natomiast panowie z RAŚ zapowiadają, że będą dążyli do zrealizowania tego postulatu w 2020 r. - stwierdza.