"SE": - Wraca Pani do "Wiadomości"?
Dorota Wysocka-Schnepf: - Wszystko na to wskazuje, choć ze względów rodzinnych nie mogę pracować na pełen etat.
- "Rzeczpospolita" napisała, że na dyżury będzie pani przyjeżdżać z Hiszpanii, jak jest naprawdę?
- Prawda jest zupełnie inna. To oczywiste, że w studiu będę pracować, będąc w Polsce, a w Madrycie będę przygotowywać inne materiały dla TVP. Nie wiem, skąd mieli takie informacje, jakobym miała otrzymać bardzo wysoki kontrakt (chodzi o 20 tys. zł miesięcznie - red.). Mam nadzieję, że "Rzeczpospolita" opublikuje sprostowanie, które przesłałam do redakcji.
Przeczytaj koniecznie: Michał Szpak: Nie wydam 50 000 na tipsy WIDEO!
- Ile dyżurów w miesiącu jest zapisanych w kontrakcie?
- To kwestia elastyczna, do uzgodnienia z szefową "Wiadomości" Małgorzatą Wyszyńską.
- Pani rozstanie z "Wiadomościami" było głośno komentowane. Czy nie obawia się pani, jak zostanie odebrana po powrocie na antenę? Nie tylko przez widzów, ale też kolegów z pracy?
- Od kolegów z pracy otrzymałam wiele ciepłych słów, zrobię wszystko, żeby widzowie przyjęli mnie podobnie.
- Co zadecydowało, że postanowiła pani wrócić do TVP?
- W dużej mierze fakt, że "Wiadomościami" przestali kierować partyjni namiestnicy, którzy zamiast dziennikarstwa uprawiali kampanię wyborczą.