John Nash patrolował ze swoim partnerem ulice miasteczka pod Manchesterem. Nagle policjanci zauważyli podejrzany samochód, z którego na ich oczach uciekło dwóch mężczyzn. Nash rzucił się w pogoń za jednym z nich. W pewnym momencie stróż prawa poślizgnął się i upadł na sterczące gałęzie. Upadek był tak niefortunny, że jeden z badyli wbił mu się prosto w oko. Nash nawet tego nie zauważył i gonił bandziora dalej. Dopiero kiedy go dopadł, uświadomił sobie, co tak naprawdę się stało. - Kolego, myślę, że potrzebujesz pomocy - usłyszał wtedy od oprycha.
Ranny policjant natychmiast trafił na stół operacyjny. Lekarze przez kilka godzin, na szczęście z powodzeniem, walczyli o uratowanie jego chorego oka. - Jeżeli jeszcze raz bym się znalazł w tej sytuacji, zrobiłbym to samo, bo kocham tę pracę - wyznał po wszystkim Nash.