- Wyszłam na chwilę z mieszkania, żeby spotkać się z koleżanką - opowiada przejęta pani Marta. - Nie było mnie w domu kilkanaście minut. Kiedy wróciłam i otworzyłam drzwi, usłyszałam jakiś hałas w sypialni. Na początku pomyślałam, że to może mąż chce zrobić mi jakiś dowcip. Kiedy jednak weszłam do naszego pokoju, zobaczyłam obcego chłopaka - mówi kobieta.
Przerażona wybiegła z mieszkania i zamknęła drzwi, odcinając rabusiowi drogę ucieczki. Zaraz też zadzwoniła po policję. Norbert M. nie zamierzał jednak czekać na patrol. Otworzył okno na trzecim piętrze, wszedł na parapet i... skoczył w dół. Przeleciał 12 metrów i spadł na ubitą ziemię.
Rabuś trafił na oddział obrażeń wewnętrznych łódzkiego szpitala dla dzieci. Kiedy wróci do zdrowia, stanie przed sądem dla nieletnich. Grozi mu poprawczak.