- Ja na osłach się nie znam. Nie wiem, czy on ma zdrowe zęby i czy kuleje. Uważałem, że skoro stało się to pod Golubiem to trzeba tym ludziom pomóc - mówi Roman Tasarz (52 l.) burmistrz Golubia-Dobrzynia (kujawsko-pomorskie).
Werner (51l.) i Marianna (48 l.) to wyjątkowi ludzie. On inżynier budownictwa. Ona informatyk komputerowy. Pieszo przemierzają świat. Śpią w namiocie, a ich cały dobytek podczas drogi niosą osły.
Werner i Marianna swoim ubiorem i tym, co robią, wzbudzają sensacje wszędzie tam, gdzie się pojawią. On ubrany w skórzane spodnie zrobione przez siebie wygląda jak ostatni prawdziwy Indianin. Marianna za to ma niepowtarzalny uśmiech. Pewnie dlatego, jak byli we Francji, to na kawę zaprosił ich prezydent Francji.
Tak po świecie chodzą od 28 lat. Nigdy i nigdzie nie przytrafiło się im nic złego do zeszłego tygodnia kiedy to rozbili obóz pod Golubiem-Dobrzyniem. W nocy ktoś zastrzelił im osła. Po kilku dniach w "Wiadomościach" i "Faktach" można było zobaczyć, jak władze samorządowe z wielką pompą przekazują niepowtarzalnej parze nowego osła.
- Ma popsute zęby i kuleje na tylne nogi. Nie nadaje się do tego, aby dźwigać nasze rzeczy - mówi spokojnie Werner krojąc osłowi marchewkę na małe kawałeczki, bo inaczej zwierzę nie da rady nic zjeść.
Werner i Mariana swój obóz mają przy stadionie miejskim w Golubiu-Dobrzyniu. Wygląda na to, że przyjdzie im tam spędzić zimę.
- Panie burmistrzu, a może Pan chce, aby oni byli w Pana mieście i je promowali na całym świecie? - zapytał dziennikarz Super Expressu burmistrza Golubia. - Oni są mi potrzebni jak k..... majtki - usłyszeliśmy w odpowiedzi.