Sprawa ta ma swój początek w 2004 r. Zmarła wtedy Irena Korniłowicz (+53 l.). Nikt nie łączył jej śmierci z zięciem kobiety, Andrzejem K. Dopiero podpalenie domu, podłożenie bomby i choroby najbliższych nieboszczki wywołały podejrzenia śledczych. Ekshumowano ciało 53-latki, a sekcja zwłok wykazała, że została ona otruta rtęcią. Jak się potem okazało, Andrzej K. chciał w ten sposób pozbyć się też swojego teścia, szwagierki, jej męża i ich dzieci.
Przeczytaj też: Krwawy mord w Ciechanowie. Zabił rodzinę młotkiem.
Choć śledczy nie dysponowali twardymi dowodami i proces oskarżonego oparto na poszlakach, w 2013 r. Andrzej K. został skazany na 25 lat więzienia. Obrona i oskarżenie złożyli odwołania - adwokat zażądał uniewinnienia, zaś prokuratura dożywocia. Wczoraj sąd przychylił się do wniosku prokuratory. - Andrzej K. bezwzględnie realizował postawiony sobie cel: chciał zniszczyć rodzinę żony - uzasadniał sędzia Wiesław Żywolewski.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail