Nie wierzę w zawiązanie jakiejkolwiek innej koalicji niż PO-PSL. Dla obu stron jest bardzo wygodna. Stabilizuje ją też koalicja we wszystkich sejmikach wojewódzkich. PSL wypchnięte z koalicji oznacza dla PO stratę władzy przynajmniej w sześciu województwach na rzecz PiS. Nie wiem, po co miałaby to robić.
Pytanie, co nowy rząd Tuska zamierza robić. Kontynuować politykę "ciepłej wody"? Czy jednak zdecydują się przyciśnięci przez kryzys na jakieś odważne ruchy? PO musi mieć świadomość, że socjalistom na Węgrzech też udało się wygrać z Orbanem dwukrotnie, a w kolejnych wyborach właśnie za unikanie reform zostali zmiażdżeni.
Swoją pozycję głównej, a teraz jedynej znaczącej opozycji potwierdził PiS. Kompletnie posypała się zaś lewica. Pamiętajmy, że jeszcze niedawno SLD zupełnie serio marzył o zajęciu drugiej pozycji i wyprzedzeniu PiS! To zapowiedź olbrzymiej zmiany na lewicy. Albo po rozprawieniu się z Napieralskim SLD dogada się z Palikotem, albo ktoś tu przegra przez nokaut.
Palikot może mieć jednak problem. To sukces, ale na miarę skromnych oczekiwań. Trzecia siła to wcale nie siła równorzędna. Palikot nawet razem z SLD będzie miał mniej głosów niż połowa PiS.
Palikot nie wie też, co się stanie już za rok, dwa. Lepper też miał ponad 10 proc. Ruch Palikota będzie w opozycji i okaże się, że niewiele mogą, wypala się entuzjazm. I jego wyborcy mogą poprzeć za cztery lata kogoś innego.
Dr Jarosław Flis
politolog, wykładowca UJ