Do wypadku doszło w Jaworzu koło Bielska-Białej (woj. śląskie). - Byłam z koleżanką. Dojechałyśmy rowerami już do centrum miasta. Tam gdzie na ławce siedzi postać Jana Maurycego Nepomucena. I wtedy zobaczyłam, jak z podporządkowanej drogi wyjeżdża rozpędzony samochód. Pomyślałam: Jezu, zabije mnie - wspomina Anna Póda. - Potem uderzył we mnie. Wylądowałam pod figurą Nepomucena. Kierowca zwiał. Jacyś ludzie zaczęli mi pomagać - dodaje kobieta.
Pani Anna ma złamaną miednicę. Odniosła też inne obrażenia, ale najgorsze, że wypadek spowodował u niej złamanie kciuka z przemieszczeniem. Także ścięgna są naruszone. - Czeka mnie długi powrót do zdrowia i rehabilitacja. Nie wiem, kiedy znowu będę mogła zagrać - żali się klawesynistka.
O pomoc w ujęciu kierowcy prosi bielska policja. - Mężczyzna prowadził renault laguna w jasnym kolorze. Rejestracja zaczynała się literami SBI. Jeśli są świadkowie, którzy widzieli wypadek, prosimy o kontakt z nami - apeluje Elwira Jurasz, oficer prasowy bielskiej policji.