Pod koniec czerwca pan Jan dostał pismo z kancelarii komorniczej w Łodzi. Dowiedział się z niego, że ma ponad 4 tys. zł długów, a Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma potrącać mu 1/4 emerytury i przekazywać te pieniądze komornikowi. - Złapałem się za głowę. Mam tracić miesięcznie tyle, ile kosztuje mnie czynsz? Przecież nikomu nic nie jestem winien - mówi emeryt. Sprawę swojego rzekomego długu zaczął wyjaśniać u komornika i na policji. Okazało się, że sąd w Lublinie wydał nakaz zapłaty zobowiązań Jana Nowaka z Łodzi o numerze pesel identycznym z tym, który należy do pana Jana, ale mieszkającego pod zupełnie innym adresem, w innej dzielnicy miasta.
Chodziło o pięć faktur z 2010 r. za usługi telefoniczne Telekomunikacji Polskiej. - Od 1977 roku mieszkam tu, gdzie mieszkam. Z tamtym adresem nie mam nic wspólnego - tłumaczy Jan Nowak. - Ktoś miał dostęp do moich danych, ale do adresu już nie. Poza tym z telefonu w TP zrezygnowaliśmy w 2002 r., a był zarejestrowany nie na mnie, ale na żonę. Skąd więc te faktury? I dlaczego komornik ode mnie żąda ich spłaty? - pyta.
Zrozpaczony pan Jan złożył skargę na czynności komornika, a na policji zawiadomienie, że ktoś się pod niego podszył i narobił długów. Śledztwo trwa. Komornik nie znalazł czasu na rozmowę z "Super Expressem".
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail