Zabił ją i siebie przez długi - nie mają wątpliwości sąsiedzi. Do tragedii doszło w miniony piątek w czasie rodzinnej awantury.
Jan G., właściciel dużej firmy transportowej, uderzył żonę w głowę. Gdy straciła przytomność, zaciągnął ją na strych. Założył kobiecie pętlę na szyję i powiesił na belce pod sufitem. Krystyna G. (47 l.) umarła, nie odzyskując przytomności. Drugi sznur mężczyzna przygotował dla siebie. Powiesił się obok żony...
Ciała rodziców po kilku godzinach znalazł ich dorosły syn.
- Badamy okoliczności zdarzenia - mówi nadkom. Jerzy Długosz z siedleckiej policji. - Przesłuchujemy okolicznych mieszkańców i członków najbliższej rodziny.
Sąsiedzi państwa G. są w szoku. Jeszcze do niedawna pan Jan był jednym z najbardziej liczących się przedsiębiorców w Siedlcach. Miał firmę transportową. Zlecenia na przewozy towarów napływały do niego z całej Europy. Niestety, wszystko się skończyło. Wraz z kryzysem ubyło zleceń. A bankom trzeba było spłacać raty za ciężarówki. Dom, który rodzina G. wybudowała z takim trudem, miał iść na licytację... Pan Jan brał kolejne kredyty - tym razem na członków rodziny. Ale to pomagało tylko na moment. Bankructwo nadchodziło wielkimi krokami.
Zła sytuacja firmy przekładała się na niesnaski w rodzinie. Mężczyzna wpadł w depresję. - Jestem nikim - powtarzał i z niepokojem przyglądał się żonie, która jego zdaniem miała powody do zdrady. Śledził Krystynę, sprawdzał ją, kontrolował i robił awantury. To właśnie podczas jednej z nich, w miniony piątek, doszło do dramatu.
- Jednym posunięciem skończył ze wszystkim: długami, firmą i rodziną - mówi nam jedna z sąsiadek.
None