Sprawcą nieszczęścia pani Anny okazał się doktor Krzysztof K., pracujący wtedy w szpitalu w Gorzowie Wielkopolskim. Nie dość, że pomylił nogi, to jeszcze poważnie uszkodził więzadła w prawym kolanie.
Dla kobiety rozpoczął się koszmar kolejnych operacji. Trzeba było naprawić bowiem błąd chirurga. Kobieta przeszła ich aż siedem. W czasie jednej z nich wkręcono jej w nogę specjalne śruby...
- Wciąż jednak nie mogę sama chodzić. Muszę cały czas używać kul - mówi pechowa pacjentka.
Początkowo wcale nie zamierzała ubiegać się o odszkodowanie. Jednak podczas kolejnych wizyt kontrolnych w gorzowskim szpitalu zauważyła, że z jej dokumentacją medyczną dzieją się dziwne rzeczy. Niektóre papiery po prostu znikały. - Wyglądało tak, jakby ktoś próbował zatrzeć ślady swego błędu - wspomina. Wtedy złożyła skargę na szpital i lekarza. Sprawa trafiła do prokuratury, a później do Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Sędziowie nie mieli wątpliwości, że doszło do uszkodzenia ciała pacjentki, ale także do fałszowania dokumentacji medycznej. Ostatecznie sąd skazał doktora Krzysztofa K. na dziewięć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. - Ten wyrok jest już prawomocny - mówi Roman Makowski, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Dla pracującego dziś w jednej z klinik pod Poznaniem doktora Krzysztofa K. to jednak nie koniec problemów. Doktor może jeszcze stracić uprawnienia do wykonywania zawodu.
- Zdrowia jednak nikt mi już nie zwróci - mówi załamana kobieta.