- Nie mogę uwierzyć, że męża zabił kolega - mówi Marta Naruszewicz (39 l.), żona ofiary. Mordercy grozi dożywocie.
Od tej przerażającej zbrodni minął już blisko rok, ale pani Marta wciąż ze łzami w oczach wspomina dzień, w którym zaginął jej małżonek. Mężczyzna był lokalnym przedsiębiorcą, właścicielem żwirowni. Ludzie go lubili i szanowali. - Nigdy nie odmawiał pomocy - wspomina pani Marta.
Pan Stefan pożyczył 100 tys. zł innemu miejscowemu biznesmenowi, swojemu koledze i sąsiadowi, Marcinowi Ż. (33 l.). On także miał żwirownię.
- Marcinowi nie wychodził ten biznes. Popadł w długi i zaczął wyprzedawać odziedziczone po rodzinie działki - mówi o znajomym męża pani Marta.
Biznesmeni dogadali się, że w zamian za dług 33-latek przekaże Stefanowi jedną ze swoich działek o podobnej wartości. Wybrali się do notariusza, aby dopełnić formalności. Nagle Marcin Ż. wyciągnął domowej roboty pistolet i oddał do kolegi dwa strzały. Potem dla pewności zabójca zadał ofierze 38 ciosów nożem.
Aby ukryć zbrodnię, Marcin Ż. oblał benzyną i podpalił samochód swojej ofiary, a zmasakrowane ciało przeniósł na żwirowisko i zakopał kilka metrów pod ziemią. Zabrał jeszcze 15 tys. zł, które Stefan miał przy sobie.
Zobacz też: TRAGEDIA na Florydzie! Dziadek SZALENIEC zabił sześcioro wnucząt!
Rodzina o zaginięciu przedsiębiorcy powiadomiła policję.
- To był koszmar. Myślałam, że ktoś porwał Stefana dla okupu, ale nie zabił - opowiada pani Marta. Wkrótce śledczy powiązali ze sobą fakty i zatrzymali mordercę. Marcin Ż. stanął przed sądem w Suwałkach. Podczas rozprawy jego kamienna twarz nie zdradzała żadnych emocji. Grozi mu dożywotnie więzienie. - Niech zgnije za kratami - mówi pani Marta, która sama wychowuje teraz dwoje dzieci: Karola (15 l.) i Natalię (10 l.).
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail