Jeszcze kilka tygodni temu Andrzejakowie byli wzorową rodziną. On pracował jako brygadzista, żeby utrzymać niepracującą żonę. Choć "niepracująca" to złe słowo dla określenia pani Barbary. Kobieta ciężko pracowała w domu, zajmując się czwórką dzieci. Wiodło im się dobrze, byli szczęśliwi. Kiedy okazało się, że pani Barbara jest w kolejnej ciąży, byli zachwyceni. I wtedy ta piękna historia zamieniła się w horror.
Okazało się, że mała Roksanka nie będzie w stanie sama przyjść na świat, że potrzebne jest cesarskie cięcie. Niestety, pojawiły się komplikacje i pani Barbara zmarła zaledwie kilka godzin po porodzie. Życie pana Daniela legło w gruzach. Jak miał pogodzić ciężką pracę z zajmowaniem się dziećmi? Liczył, że z pomocą przyjdzie mu państwo.
Przeczytaj: Zasiłek chorobowy - JAK GO ZDOBYĆ?
- Los tak chciał, że zostałem bez ukochanej żony, ale za to z piątką ukochanych dzieci. Czy pomoże mi państwo, bo w końcu jakaś sprawiedliwość być musi, taka dla prostych ludzi? - pyta.
Odpowiedź niestety brzmi: nie! Jak wytłumaczyła nam Katarzyna Wojsznis, naczelniczka wydziału organizacji i analiz ZUS w Gorzowie Wlkp., pomoc przysługuje tylko matkom, które były ubezpieczone. A pani Barbara nie opłacała żadnych składek, bo nigdzie oficjalnie nie pracowała. Dlatego ani jej, ani jej mężowi nie przysługuje z ZUS żadna pomoc.
- Dzieci, te mniejsze, nie bardzo rozumieją, co się stało, takie są zachwiane, budzą się po nocach i krzyczą, gdzie jest mamusia, dlaczego zostałyśmy same - opowiada pan Daniel.