Ponad lustro wody wystawał tylko łeb zwierzaka. - Wiedziałem, że żyje. Ale musieliśmy się spieszyć - mówi właściciel byczka Stanisław Bubel (57 l.). Wezwał na pomoc strażaków. Przyjechali z Zawiercia, Szczekocin, Zawady Pilickiej i Ogrodzieńca. I ci ostatni wydobyli byczka z tarapatów. - Akcja była trudna, bo przerażony zwierzak ważył blisko 150 kilogramów. Opuściliśmy na dół ratownika, który obwiązał go pasami. Potem za pomocą koparki zaczęliśmy go wyciągać - opowiada Łukasz Marczyk (31 l.) z ochotniczej Straży Pożarnej w Ogrodzieńcu.
Zobacz także: Wszyscy odchodzą od Kukiza! Co się dzieje?
Kiedy byk pojawił się nad ocembrowaniem, nie było już żadnego kłopotu z postawieniem go na kopytach. Nieroztropny zwierz natychmiast odzyskał wigor i usiłował hasać. Trafił jednak najpierw do weterynarza, który stwierdził, że jest cały i zdrowy.