- To było dziwne. Kury zaczęły znikać z kurnika. Miałam ich 14, a z dnia na dzień ich ubywało i teraz zostały mi tylko dwie - mówi Beata Tomasiewicz. Kobieta zrobiła zabezpieczenia, ale przed lisem, bo jego winiła za uprowadzanie kur. Jednak to dzikom zasmakował jej drób. - Zobaczyłam to na własne oczy. Kilka warchlaków, a obok trzy duże sztuki. Jeden ciągnął kurę, drugi koguta. Uciekły w pobliskie trzciny - opisuje gospodyni.
Pani Beata jest przerażona. Nie wie, jak się przed dzikami bronić. - Porywają i zjadają moje kury. Boję się już nie tylko o nie, ale i o siebie i dzieci. Zamieszkałam w sąsiedztwie lasu w poszukiwaniu ciszy i spokoju, ale teraz już nie wiem, czy to był dobry pomysł - żali się.
ZOBACZ: Ksiądz wprowadził karty lojalnościowe na wino i chipsy. Pieczątki parafianie zbierają po mszy