Pomieszczenie, w którym mieszka rodzina pani Angeliny Miśkowiec (32 l.), ma zaledwie 26 metrów kwadratowych. Jest zarazem sypialnią, kuchnią i toaletą dla kobiety i jej dzieci.
Samotnej matki nie stać na wynajęcie większego mieszkania. Odkąd zmarł jej mąż, musi utrzymywać się za niecałe 2 tysiące zł miesięcznie.
- Ledwie wystarcza nam na jedzenie. A do tego dochodzą lekarstwa, opłaty... - wylicza kobieta. - Naprawdę z trudem dajemy sobie radę.
Pani Angelina wielokrotnie prosiła urzędników gminnych, żeby zamienili jej mieszkanie, bo w tym boi się żyć z piątką dzieci.
Przeczytaj: Pożar w Jastrzębiu Zdroju: Dariusz P. spędzi na obserwacji kilka tygodni! Jest niepoczytalny?
- Maluchy śpią obok kuchenki gazowej. Wiem, że to niebezpieczne. O wypadek nietrudno - mówi nam zrozpaczona matka. - Ale w tym mieszkaniu nie da się inaczej... Codziennie boję się o dzieci. Bardzo potrzebuję pomocy.
Po wielu wizytach w urzędzie gminy kobieta wywalczyła w końcu piąte miejsce na liście oczekujących na mieszkanie. Ma nadzieję, że niebawem przesunie się na niej w górę. Tak bardzo chciałaby, żeby jej dzieci miały bezpieczny dom. I marzenia podobne do tych, jakie mają ich rówieśnicy...