Radość i szczęście Eweliny i Michała Solaków nie trwały długo. Niecałe dwa tygodnie temu wyszli do domu ze swoim malutkim synkiem, który urodził się jako wcześniak w krakowskim szpitalu Ujastek. Chłopczyk, którego ciałko mieściło się w dłoni, przeżył dzięki wysiłkom lekarzy i miłości swoich rodziców, którzy mocno wierzyli, że będą tworzyć razem szczęśliwą rodzinę. Tym bardziej że wcześniej spotkała ich tragedia - zmarła bliźniacza siostra chłopca. I właśnie w tym momencie dla swoich rodziców Ksawery stał się całym światem. - To nasze pierwsze dziecko. Tak bardzo się cieszymy, że jest z nami - mówił dwa tygodnie temu dumny tata.
Niestety, w miniony poniedziałek doszło do dramatu, choć nic go nie zapowiadało. - Dziecko było w dobrym stanie, pod stałą kontrolą lekarzy. Nie było żadnych wskazań do tego, aby ponownie umieścić je w szpitalu - mówi Renata Pietruszka, dyrektorka krakowskiej placówki. Cóż się więc stało? - To klasyczna śmierć łóżeczkowa - tłumaczą lekarze. I dodają, że zdarza się nawet u zupełnie zdrowych dzieci, najczęściej przed ukończeniem pierwszego roku życia. Bardziej narażone są na nią wcześniaki z racji niedojrzałości organów.
Szpital jest w stałym kontakcie z rodzicami dziecka i otacza ich wsparciem. Teraz czeka ich kolejne traumatyczne przeżycie - pogrzeb ukochanego maleństwa.