Dramat rolnika z Lubelszczyzny: Przez bobry padną moje krowy

2017-11-15 18:52

Nie dla nich pyszne i pachnące sianko. Stado krów Lucjana Korneluka (58 l.) ze wsi Luta pod Włodawą musi obyć się smakiem przez stado długozębych szkodników, które bobrują przy kanale melioracyjnym i dzięki ich tamom łąka przypomina pole ryżowe.

Bobry - sprawcy tego nieszczęścia - są w Polsce pod ochroną. - A kto weźmie pod ochronę rolnika i jego krowy? - pyta bezradnie mężczyzna, zastanawiając się, skąd weźmie siano dla swojego stada krów.

Siano, które do niedawna pochodziło z łąk należących do Korneluka, to obok kukurydzy główne przysmaki, którymi żywią się hodowane przez niego krowy. W tym roku nie zebrał nawet źdźbła z ponad połowy areału. Nawet w czasie suchych dni trzeba było brodzić po kostki w wodzie. Można próbować rozbierać tamy co kilka dni, ale to syzyfowa praca. I trzeba mieć zezwolenie.

- Co mam powiedzieć moim zwierzętom? Że bobry zrobiły im krecią robotę? - głowi się rolnik.

Paweł Duklewski z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie zapewnia, że rolnik nie zostanie sam. - Skarb Państwa wypłaca odszkodowania za spowodowane przez bobry straty. Rolnik powinien zgłosić szkodę w oddziale RDOŚ z opisem rodzaju szkody, planu działki itp. Na miejsce udadzą się nasi pracownicy i sporządzą protokół - mówi.

EXPRESSEM - Bobry pożerają miasto

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki