Sprytny 15-latek wykorzystał gapiostwo nauczyciela, który zostawił na biurku kartkę z hasłami do elektronicznego dziennika klasy, w której uczył się Cezary M. Chłopak dobrze wiedział, jak je wykorzystać. Bez pośpiechu, sukcesywnie dopisywał sobie stopnie albo poprawiał je na lepsze. Na początku w grę wchodziło tylko kilka ocen, ale kiedy 15-latek przekonał się, że nauczyciele nie zauważyli zmian, chwycił wiatr w żagle. Przesadził.
- Nauczyciele znali tego ucznia, a oceny w dzienniku nie odzwierciedlały jego umiejętności - mówi Wiesława Minkiewicz, dyrektor gimnazjum w Drawsku Pomorskim. - Zaczęli się zastanawiać, czy sami je wystawili. O swoich spostrzeżeniach powiadomili mnie, a ja zawiadomiłam policję - dodaje.
Śledczy szybko ustalili, z czyjego komputera wpisywane były oceny Cezarego M.
Gimnazjalista przyznał się do winy. Prokuratura ma wystarczające dowody, by 15-latkowi postawić 52 zarzuty fałszerstwa. Sprawa właśnie trafiła do sądu rodzinnego i nieletnich, który zdecyduje, czy chłopak trafi do poprawczaka i na jak długo.