W 1996 roku takie emocje mieliśmy w Kopenhadze, gdzie Widzew walczył o Ligę Mistrzów z Broendby. Niemal do samego końca meczu utrzymywał się wynik 3:1 dla Duńczyków (bramka Marka Citko), który premiował Broendby. Jednak w 90. minucie do siatki trafił Sławomir Majak i to Widzew cieszył się z awansu do elity.
Rok później dreszczowiec mieliśmy na Łazienkowskiej, kiedy Widzew grał z Legią. Do 88. minuty gospodarze prowadzili 2:0 po golach Kucharskiego i Czereszewskiego. Wówczas obudzili się piłkarze Smudy, którzy zdobyli trzy bramki, w tym dwie w doliczonym czasie gry (strzelali Majak, Gęsior i Michalczuk). Widzew wygrał 3:2 i zapewnił sobie tytuł mistrza Polski.