"To, co teraz płaci mi Wisła, wystarcza tylko na pampersy". "W Wiśle zarabiam grosze". "Gram praktycznie za darmo". W tak ostrych słowach Kamil Kosowski (30 l.) mówi o tym, jak wygląda jego sytuacja w krakowskim klubie. Po tych wypowiedziach pod Wawelem zawrzało i nie wiadomo, czy Kosowski dogada się z "Białą Gwiazdą" w sprawie nowego kontraktu.
- Ile zarabiają najlepsi piłkarze w polskiej lidze? - pytał wczoraj dziennikarzy schodzący z treningu Wisły Kosowski. - 300 tysięcy euro? No, to ja wcale nie mam tak wygórowanych oczekiwań. Na pewno tyle nie żądam - przekonuje "Kosa", ale nie ukrywa żalu o to, że do tej pory sprawa nie została uregulowana.
100 złotych za zapas pieluszek
- Nie chcę nie wiadomo czego. Chcę być tylko traktowany jak piłkarz, który po czterech latach wraca z zagranicy do Polski - podkreśla pomocnik Wisły.
"Kosa" denerwuje się, że rozmowy na temat nowego kontraktu trwają tak długo. Zależy mu na szybkim dojściu do porozumienia, bo od kilku miesięcy dostaje - jak twierdzi - drobne.
Gdyby dosłownie potraktować jego wypowiedź, że wystarcza to tylko na pampersy dla dziecka, to wychodziłoby, że Wisła płaci mu nieco ponad... 100 złotych miesięcznie, bo tyle mniej więcej kosztuje zapas pieluszek na taki okres. Mówiąc o "groszach" czy "pampersach", Kosowski użył metafory, ale prawdą jest, że jak na razie kasuje w klubie kilka razy mniej niż inni piłkarze!
- Żyję praktycznie za średnią krajową - przekonuje skrzydłowy Wisły. - Nie jestem z tego powodu nieszczęśliwy, ale chciałbym być traktowany poważnie.
Co na to wszystko działacze Wisły? "Kosa" zaapelował na naszych łamach, aby włodarze "Białej Gwiazdy" ujawnili, ile mu obecnie płacą, bo wtedy jak na dłoni będzie widać, jak jest traktowany. W Wiśle nie zamierzają jednak ujawniać wysokości zarobków Kosowskiego.
Chce grać w Krakowie, ale...
- A ma pan jego słowa nagrane? Jak znam życie, to w razie czego piłkarz mógłby się wyprzeć takich słów. Poza tym mam taki zwyczaj, że o negocjacjach rozmawiam z piłkarzem bezpośrednio, a nie za pośrednictwem prasy. To chyba profesjonalne, prawda? - oschle oświadczył Jacek Bednarz, dyrektor sportowy Wisły, ale taką wypowiedzią raczej potwierdził, niż zanegował wersję przekazaną nam przez Kosowskiego.
- Jeszcze raz spotkam się z działaczami i po raz kolejny będę się starał dojść do porozumienia, bo chcę grać w Wiśle. Ale nie za wszelką cenę. Druga strona też musi okazać dobrą wolę - twardo mówi Kosowski.