- Musiał pędzić jak wariat - orzekli strażacy na widok szczątków BMW, którego kierowca i dwaj pasażerowie zakleszczyli się w plątaninie pogiętych blach. Aby ich uwolnić, ratownicy rozcięli karoserię auta. Niestety, dla jednego z nich - 18-latka, który siedział obok kierowcy - ratunek przyszedł za późno. Chłopak zmarł na rękach lekarza karetki pogotowia. Pozostałe ofiary wypadku, w tym 20-letnia kobieta, która prowadziła forda, trafiły do szpitala.
Policjanci badają teraz okoliczności niedzielnej tragedii. - Przesłuchujemy świadków zdarzenia, chcemy ustalić, dlaczego młody kierowca stracił panowanie nad autem - mówi asp. Marcin Zagórski z KPP w Mińsku Mazowieckim.
ZOBACZ TAKŻE: Tragiczny wypadek na Dolnym Śląsku. Dwie osoby nie żyją, kilkanaście rannych