Tak druzgocącego wyroku chyba nikt się nie spodziewał. Nawet adwokatka Sławomira Nowaka, która jako jedyna ze strony oskarżonego pojawiła się w sądzie, wydawała się zaskoczona i słów sędzi słuchała ze spuszczoną głową. Siedzący naprzeciwko niej prokurator triumfował.
- Gdyby oskarżony nie wiedział, że musi wpisać zegarek do oświadczeń majątkowych, to po otrzymaniu pytań od dziennikarza "Super Expressu", sprawdziłby, czy musi to zrobić. Tymczasem oskarżony nadal nie wpisywał zegarka. Co najmniej godził się na zatajenie prawdy - uzasadniała skazujący wyrok sędzia Radlińska.
Nie znalazła okoliczności łagodzących, ponieważ - jak stwierdziła - Nowak w czasie procesu wmawiał, że nie wiedział o konieczności wpisania kupionego za ponad 20 tys. zł zegarka. I to mimo kilku e-maili z pytaniami dziennikarza "Super Expressu" na temat tego, dlaczego nie wpisuje drogiej biżuterii.
Sędzia kilka razy podkreślała, że posłowie - w tym Sławomir Nowak - odpowiadają za tworzenie prawa dla ludzi. - Tym bardziej trzeba od nich wymagać, że będą rozumieli to prawo i sami się do niego stosowali - orzekła sędzia.
Zobacz też: Paweł Olszewski o Nowaku: To przykry finał tej sprawy, wierzę w jego uczciwość
Wyrok nie jest prawomocny i były minister może się od niego odwołać. Ale już teraz zrzekł się mandatu posła. To kolejny sukces sędzi Doroty Radlińskiej. Wcześniej Nowak przez wiele miesięcy nie był w stanie dotrzymać danego słowa o tym, że przestanie być posłem.