Do tej strasznej zbrodni doszło około godziny 16 w niedzielę. Antek razem ze swoim 10-letnim bratem i 9-letnią siostrą wybrał się z ojcem, Tomaszem Kwaśniakiem (39 l.) na przejażdżkę samochodem nad zalew w Drzewicy. Dzieci widywały ojca bardzo rzadko. Od dwóch lat był rozwiedziony z ich mamą. Gdy dojechali na miejsce, Antek wyciągnął nóż i w aucie zadał tacie śmiertelny cios.
Antek trafił do schroniska
Świadkowie zdarzenia opowiadają, że chłopiec po zabójstwie ojca był zrozpaczony. Krzyczał i powtarzał w kółko: "Zabiłem ojca! Zrobiłem to! Zabiłem go!". Potem załamany usiadł na trawie. Płakał.
W poniedziałek późnym wieczorem chłopiec został przesłuchany przez Sąd Rodzinny w pobliskim Opocznie.
- Składał obszerne wyjaśnienia, ale nie mogę ujawnić ich treści, bo postępowania w sprawach nieletnich są niejawne - tłumaczy prezes sądu Elżbieta Madej. - Badamy motywację, jaką się kierował, stan emocjonalny dziecka w chwili zdarzenia. Na razie podjęliśmy decyzję, że najbliższe trzy miesiące spędzi w schronisku dla nieletnich.
Bardzo żałował
Kilka godzin przed zbrodnią Antek służył do mszy w kościele w Drzewicy. Jest ministrantem. - To spokojny chłopiec, nie sprawiał żadnych trudności - mówi proboszcz parafii Adam Płuciennik. - Niestety, obserwował nieudany związek swoich rodziców i coś teraz - w okresie takiego młodzieńczego buntu - w nim pękło. Znałem tę rodzinę, wiedziałem, co się tam działo, ale nie mogę o tym mówić. Wiem, że po wszystkim Antoni bardzo żałował tego, co zrobił. Był pierwszą osobą, która prosiła, by wezwać pogotowie.
Dziś o godzinie 14 w rodzinnej miejscowości zabitego - Odrzywole odbędzie się pogrzeb pana Tomasza.