Drzewiecki i Chlebowski to chłopcy na telefon

2010-02-17 6:50

Wystarczył jeden telefon, by czołowi i wpływowi politycy PO zaczęli rozwiązywać biznesowe problemy Ryszarda Sobiesiaka (56 l.), głównego bohatera afery hazardowej.

Z analizy nowych materiałów CBA niezbicie wynika, że Mirosław Drzewiecki (54 l.) i Zbigniew Chlebowski (46 l.) - wbrew temu co zeznali przed komisją śledczą - pomagali Sobiesiakowi w jego interesach. Można odnieść wrażenie, że nie byli Rysiowi w stanie załatwić tylko... opadów śniegu.

Przeczytaj koniecznie: Afera hazardowa: Łapówkarz kpi sobie z komisji

Ujawnione przez "Rzeczpospolitą" stenogramy z podsłuchów CBA rzucają nowe światło na relacje polityków PO z Sobiesiakiem. Okazuje się, że znajomość Rysia z Mirem nie ograniczała się jedynie - jak zapewniał były minister sportu - do spotkań na turniejach golfowych. Polityk PO był doskonale rozeznany w interesach króla hazardu.

- Słuchaj, będę dzwonił, już zaraz się dowiem - tłumaczył Drzewiecki Sobiesiakowi. Biznesmen skarżył się, że nie ma zgody resortu środowiska na wylesienie (chodzi o budowę wyciągu w Zieleńcu). - Mirek, weź proszę dopilnuj to - dociskał. Jeszcze tego samego dnia Marcin Rosół (31 l.), asystent Drzewieckiego, poprosił Sobiesiaka o numer faksu, na który... można przesłać decyzję resortu. Miesiąc później w rozmowie z biznesmenem Rosół ironizował: "Załatwiliśmy ci wycinkę, ale śniegu ci nie załatwimy".

Zobacz koniecznie: Tak "Miro" grał przed komisją (ZDJĘCIA!)

Wczoraj śledczy odpytywali córkę Sobiesiaka - Magdalenę. - To są wasze porachunki, wasze spory - oświadczyła Sobiesiakówna. I choć zeznawała przez kilka godzin, nie powiedziała nic, co prace komisji posunęłoby do przodu.

Rysiu zaraz się dowiem w sprawie tego wyciągu
Rozmowa Ryszarda sobiesiaka z Mirosławem Drzewieckim

22 września 2008 r.
M. D.: Tak?
R. S.: Dzień dobry, dalej zajęci? Sobiesiak się kłania.
M. D.: Cześć Rysia.
R. S.: A cześć, panie ministrze. No to kurdemol ja już myślałem, że ty już kurna nie chcesz… to nie chcesz mi tu pomóc… nie zrobię tego wyciągu na zimę, no…
M. D.: Proszę?
R. S.: No nie zrobię tego wyciągu na zimę jak k...!
M. D.: Słuchaj, już będę dzwonił, zaraz się dowiem, bo teraz przejeżdżam z jednego miejsca do drugiego.
R. S.: Bo ja chciałem tam już, wiesz…
M. D.: Zaraz zadzwonię i oddzwonię do ciebie.
R. S.: Proszę cię bardzo, bo ja już tu chciałem panu Reinertowi dać, żeby dzwonił, żeby dzwonił do ciebie, bo ty ode mnie nie odbierasz. Nic nie potrzebujesz od pana Alojzego?
M. D.: Na razie nie, ale będę potrzebował okna jeszcze.
R. S.: Będziesz potrzebował jeszcze okna jeszcze…
M. D.: Duże takie jedno przesuwane, pięć metrów ponad.
R. S.: Pięć metrów ponad będziesz potrzebował. Dobra, powiem mu. A powiedz mi, czy był z tobą jakiś gościu na olimpiadzie - pan Magiera?
M. D.: Był.
R. S.: Leśniczy taki, co z urz… myśliwy, gdzieś tam razem polowali z panem…
M. D.: Tak, tak.
R. S.: To dobra, to nie przeszkadzam, Mirek weź proszę cię dopilnuj to.
M. D.: Dobrze, dobrze.
R. S.: Faksem potrzebuję to chociaż, no.
M. D.: Dobra, dobra.
R. S.: Dziękuję ci serdecznie, no ciao.

Melduje mi tu dyrektor cały czas
Rozmowy Ryszarda Sobiesiaka ze Zbigniewem Chlebowskim

17 listopada 2008 r.
R. S.: Powiedz mi tylko jeszcze jedno. Ty masz gdzieś tam w tych…, w tych… Lasy to nie są wasze rejony? Szefostwo lasów?
Z. Ch.: Bardzo dobrze znam te Generalne Lasy. Przecież to wtedy, co tam chciałeś… Chłopaki ci obiecują, a ja później muszę szybko załatwiać…
R. S..: Ha ha ha! [...] Rozumiem, że ty jak tu byś był i mógłbyś [niezrozumiale] pogadać dwa słowa z tym naszym we Wrocławiu, to nie byłoby problemu?
Z. Ch.: Nie, żadnego.

24 listopada 2008 r.
Z. Ch.: Halo?
R. S.: Tak?
Z. Ch.: Cześć Rysiu, Zbyszek się kłania.
R. S.: Cześć Zbyszku.
Z. Ch.: No byłeś tam we Wrocławiu wiem, jutro masz być… Macie spisać wszystko, czyli pod kontrolą wszystko?
R. S.: Tak, tak dziękuję, wszystko, no, byłem zaraz… Wszystko jest OK.
Z. Ch.: Melduje mi tu dyrektor na bieżąco wiesz…[…]
R. S.: No tutaj musimy ponieść jakąś karę, ale wszystko jest OK, no…
Z. Ch.: A ty, nie masz pojęcia, że gdyby nie ten, to w ogóle by nie chciał gadać z wami.
R. S.: No nie gadaj mi. Dziękuję ci serdecznie!
Z. Ch.: Pogadamy, jak się spotkamy.
R. S.: Cześć, dziękuję, pozdrawiam. Ciao, pa!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają