Minister sportu próbuje ściągnąć bliskowschodni kapitał w związku z Euro 2012. Saudyjczycy łakomym wzrokiem patrzą bowiem na wielkie inwestycje wokół mistrzostw. Chodzi głównie o budowę hoteli, centrów handlowych i apartamentowców.
Nie jest tajemnicą, że zarówno biznesmenów znad Zatoki Perskiej, jak i resort Drzewieckiego najbardziej interesuje ponad dwadzieścia hektarów wokół Stadionu Narodowego w Warszawie.
- Tam są inwestycje rzędu sześciu miliardów złotych. Tego państwo samo nie zbuduje, ani miasto. Muszą być inwestorzy - twierdzi Drzewiecki i nie ukrywa, że w czasach kryzysu próżno szukać takich pieniędzy w innych państwach, niż wśród naftowych gigantów.
Czy to dobry adres? Eksperci twierdzą, że tak, tyle że plan Drzewieckiego ma jeden poważny mankament. Inwestorzy z Arabii Saudyjskiej, Kataru czy Dubaju nie są łatwymi negocjatorami, a rozmowy z nimi mogą ciągnąć się miesiącami. Polska nie ma na to czasu - do Euro pozostały tylko trzy lata.
Drzewiecki poluje na "petrodolary"
2009-07-27
21:25
Ministrowie Donalda Tuska mają zawsze gotową odpowiedź na pytanie, skąd wziąć pieniądze na inwestycje: z Bliskiego Wschodu. Najpierw na dolary znad Zatoki Perskiej połaszczył się Aleksander Grad, teraz w jego ślady idzie Mirosław Drzewiecki (53 l.).