Mirosław Drzewiecki, tak jak obiecywał, nie zasłaniał się już chorobą. Pomimo zwolnienia lekarskiego zjawił się punktualnie w Sejmie. Do przesłuchania był starannie przygotowany, zabrał nawet ze sobą tablicę, na której wyrysował, jak jego zdaniem przebiegały "konsultacje" odnośnie ustawy hazardowej.
Przeczytaj koniecznie: Brat Mira Drzewieckiego pożyczał pieniądze od mafii
Wnioski z trwającego półtorej godziny wystąpienia byłego ministra streścić można właściwie w dwóch zdaniach. Drzewiecki nie jest i nie był lobbystą ani "załatwiaczem". Afery hazardowej nigdy nie było, a Mira, Zbycha i Grzesia wymyślił Mariusz Kamiński, który działał na polityczne zlecenie.
Czy posłów śledczych przekonały argumenty Mirosława Drzewieckiego?
Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła nie dał po sobie poznać, co myśli o przedstawieniu, jakie urządził były minister sportu. Posłowie PiS występem przed tablicą byli za to wyraźnie zdegustowani. Twierdzili, że był to niezły zabieg propagandowy, ale Drzewiecki tylko prześlizgnął się po temacie nielegalnych kontaktów z biznesmenami. Zapowiadali również, że w dalszej części przesłuchania Drzewieckiemu już tak łatwo nie pójdzie.
Patrz też: Drzewiecki choruje, a Rosół zapadł się pod ziemię
Przesłuchanie Mirosława Drzewieckiego trwa w Sejmie od godziny 9.30. Przez pierwsze dwie godziny głos miał świadek. Później inicjatywę przejęli posłowie, którzy zadają swoje pytania.