Były minister sportu i jeden z głównych bohaterów afery hazardowej wrócił do kraju po kilkutygodniowym urlopie na Florydzie. Mocno spokorniał. Wczoraj i w środę wielokrotnie przepraszał za swój głośny wywiad, w którym nazwał Polskę "dzikim krajem".
Przeczytaj koniecznie: Mirosław Drzewiecki przeprasza za dziki kraj
- Bardzo żałuję, że taki fakt miał miejsce. To określenie nie odnosiło się do Polski jako kraju, ale do metod, które stosują niektórzy ludzie w polityce. Chodzi m.in. o haki, pomówienia, insynuacje - tłumaczył się w TVN 24. Przekonywał, że to była rozmowa, która "nigdzie nie miała się ukazać". Zapowiedział również, że wytoczy dziennikarzowi proces (nie bardzo wiadomo za co). Drzewiecki odniósł się również do afery hazardowej. Okazuje się, że nie ma sobie nic do zarzucenia i ze spokojem czeka na ustalenia komisji śledczej (z materiałów CBA wynika, że były minister sportu razem ze Zbigniewem Chlebowskim mieli lobbować na rzecz biznesmenów od jednorękich bandytów - przyp. red.).
Sprawdź też: Spowiedź Drzewieckiego : Zabito mi matkę; gardzę polityką; Polska to dziki kraj
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że sejmowi śledczy jeszcze raz będą chcieli przesłuchać Mira i wyjaśnić, czy po wybuchu afery hazardowej spotkał się na Florydzie z Ryszardem Sobiesiakiem (Drzewiecki twierdzi, że do spotkania nie doszło. Co innego zeznał jednak Sobiesiak - przyp. red.). Drzewiecki przeprasza i zapowiada powrót do Sejmu. Nie wiadomo jednak, jak przyjmą go partyjni koledzy, którzy jeszcze niedawno domagali się, by Miro oddał mandat.