To wyjątkowo dziwne zdarzenie. 35-latek z Godziszowa pod Janowem Lubelskim (woj. lubelskie) drzewa wycinał nieraz. Pilarz przystąpił więc do pracy jak zawsze, przycinając pień z jednej strony i dbając o to, aby nie naciąć zbyt wiele. Nie spodziewał się jednak, że drzewo... rozpadnie się na pół jak zapałka przekrojona wzdłuż. Ważący kilkaset kilogramów fragment upadł na mężczyznę, przygniatając go do ziemi. Pilarz zmarł w najgorszy możliwy sposób, nie mogąc w żaden sposób się poruszyć. Wezwani na miejsce ratownicy nic już dla niego nie mogli zrobić. Janowscy policjanci ustalają teraz dokładne okoliczności tego nieszczęśliwego wypadku.
ZOBACZ TAKŻE: Nowe prawo ws. wycinki drzew wchodzi w życie. Będzie trudniej