Warszawska Wola. Modna winiarnia na zamkniętym podwórku. W tym miejscu coraz częściej można spotkać Marcina Dubienieckiego. Zwykle przyjeżdża tam swoim luksusowym BMW X6. Był tam również w czwartek wieczorem. Nie sam, ale w towarzystwie swojego wspólnika w interesach - Tomasza M., znanego w pewnych kręgach jako "Matucha". Wieczór z siwowłosym biznesmenem, dilerem luksusowych aut, skazanym w 2009 r. za kierowanie grupą przestępczą, płynął leniwie.
Przeczytaj koniecznie: Marcin Dubieniecki i jego tajna narada z gwałcicielem Krzysztofem T. ZDJĘCIA
Dubieniecki nie omieszkał posmakować wybornego wina, z którego znane jest to miejsce. Panowie rozstali się po godz. 21. Dubieniecki wsiadł do swojego wypasionego auta, ale daleko nie ujechał. Zatrzymała go drogówka. Kontrola trzeźwości. Z naszych ustaleń wynika, że mąż Marty Kaczyńskiej nie zgodził się na badanie alkomatem na miejscu, dlatego został przewieziony na komisariat przy ulicy Wilczej.
- Był trzeźwy - usłyszeliśmy od podinspektora Macieja Karczewskiego, rzecznika komendanta stołecznej policji. Jak się dowiadujemy, drogówka otrzymała sygnał o podpitym kierowcy na numer 112. Doniósł prawdopodobnie ktoś "życzliwy", być może ktoś z sąsiedniego stolika...
Przypomnijmy, że "Matucha" jest dyrektorem generalnym w firmie zajmującej się sprzedażą luksusowych aut, w której udziały ma Dubieniecki.