W sercu pani Haliny próżno jednak szukać strachu. Kiedy zjawa staje przed nią w nocy, kobieta czuje tylko ból... - To moja córeczka Anetka - tłumaczy. - Przeprasza, bo odradzałam jej ślub, a ona nie posłuchała i dlatego zginęła - dodaje.
Anetę Bogusz (26 l.) zabił okrutny mąż. Najpierw ją udusił, a potem odrąbał szpadlem głowę. Józef B. (48 l.) wściekł się na żonę, bo poszła bez jego zgody na imprezę. - Od początku nie chciałam, by córka się z nim wiązała - wspomina zrozpaczona matka. - Józef był od niej dużo starszy. Poza tym miał opinię gwałtownika. Przeczuwałam, że może zrobić jej coś złego. Ciało Anety mąż zabójca zakopał w pobliskiej żwirowni. Głowę zaś wcisnął do lisiej nory... Potem, jakby nigdy nic, wrócił do domu. Po tygodniu dopiero zgłosił policji zaginięcie kobiety. Przez długi czas wmawiał funkcjonariuszom, że żona gdzieś wyjechała. W końcu jednak pękł i przyznał się do winy. Stanął przed sądem. Został skazany na 16 lat więzienia.
- To za mało - utrzymuje pani Halina. - Za taką zbrodnię powinien dostać dożywocie - mówi ze łzami w oczach. I dodaje, że Anetka musi zdawać sobie sprawę z tego, jak cierpi jej matka. Dlatego właśnie odwiedza ją nocą. - Zawsze ma na sobie tę samą białą suknię - twierdzi. - Za każdym razem szepcze te same słowa: "Przepraszam mamo, przykro mi, że cię nie posłuchałam".
Ducha Anety zobaczyła niedawno także druga córka pani Haliny. Zjawa przemknęła jej przed oczami, kiedy wracała do domu po zmroku. - Bardzo się przestraszyła, ale wszystko jej wytłumaczyłam - mówi Halina Dąbrowa. - Anetka nikogo nie chce straszyć. Ona się nami opiekuje...