- Jak ustaliliśmy, na jednej z próbek policjanci odkryli ślady kobiecego DNA - czytamy na wprost.pl. W apartamencie mieszkała znajoma Kamila Durczoka, którą ten ponoć często odwiedzał. Istnieje zatem możliwość, że narkotyki były własnością kobiety, a szef "Faktów" TVN ich nie zażywał. Ale jak było naprawdę? Wciąż nie ma odpowiedzi na to pytanie.
Zobacz: WPROST zapewnia: Narkotyki nie były podrzucone
Przypomnijmy sprawę. Tygdonik "Wprost" opublikował artykuł, w którym opisany jest incydent z udziałem Kamila Durczoka. Prezenter miał zamknąć się w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie, które wynajmowała jego znajoma. Zdaniem "Wprost" nie chciał wpuścić do niego właściciela, a gdy ten zawiadomił policję, Durczok próbował uciec. W apartamencie znaleziono gadżety i nagranie porno, prywatne i służbowe dokumenty szefa "Faktów" TVN oraz biały proszek. Z policyjnych ekspertyz wynika, że była to amfetamina i kokaina. Nie wiadomo jednak, do kogo należały.