Już trzy tygodnie temu "Wprost" opisał, że niewymieniony z imienia i nazwiska znany dziennikarz telewizyjny molestuje swoje podwładne. Choć konkrety nie padły, w środowisku powtarzano sobie z ust do ust plotkę: "chodzi o Durczoka". Dwa tygodnie później gazeta poszła jeszcze dalej. Opisała tajemniczą historię pełnego narkotyków i erotycznych gadżetów luksusowego apartamentu na warszawskim Mokotowie, w którym policja spisała Durczoka.
W najnowszym numerze tygodnik pisze otwarcie, że to Durczok miał molestować i mobbować swoich pracowników i przedstawia relację Magdaleny (imię zostało zmienione), która twierdzi, że przyszła do pracy w "Faktach" w 2009 roku. Kobieta pracowała na stanowisku "researchera", czyli osoby odpowiedzialnej za wyszukiwanie informacji dla dziennikarzy.
Jej kłopoty z Durczokiem miały się zacząć w lutym 2010 roku, kiedy oboje byli na wyjeździe służbowym w Zakopanem. O trzeciej w nocy na jej komórkę przyszedł SMS od szefa: "wpadniesz". Kobieta postanowiła nie reagować na niedwuznaczną propozycję, co miało go rozzłościć. "Odpisz na tego cholernego SMS-a. Czy to takie trudne" - cytuje kolejne wiadomości.
Zobacz: Największe wpadki na wizji. Tak dziennikarze wybuchają agresją na oczach miliona widzów [WIDEO]
- Kiedy przychodziły kolejne SMS-y od niego, płakałam. Pamiętam taką sobotę, kiedy dosłownie mnie nimi bombardował - opisuje Magdalena w rozmowie z "Wprost".
Takie sytuacje miały się powtarzać. Podczas zawodów narciarskich organizowanych przez TVN Durczok miał zapraszać Magdalenę do swojego domku w Szczyrku. - Pisał dalej, że siedzi w domu, w jacuzzi i że pije whisky. Potem, że zaprasza do siebie, robi najlepszą jajecznicę na świecie - relacjonuje dziennikarka.
Kobieta twierdzi, że wszystkie takie propozycje odrzucała. Przyznaje też, że Durczok długo chwalił ją jako podwładną. - Wkrótce zostałam producentem. Dostałam etat - opowiada. Jej kariera miała jednak lec w gruzach po tym, jak w czerwcu 2012 roku odmówiła Durczokowi powrotu z jednej ze służbowych imprez wspólną taksówką. Umowa z dziennikarką została rozwiązana w styczniu 2013 roku.
Jacek Dubois, adwokat Kamila Durczoka, twierdzi, że niemal wszystkie informacje tygodnika są nieprawdziwe i nie wyklucza kroków prawnych wobec "Wprost".
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail