- Otrzymaliśmy wstępną informację od policji o śladowych ilościach kokainy i amfetaminy na przedmiotach i w woreczkach w mieszkaniu, w którym 13 lutego policjanci przeprowadzili interwencję - mówi "Super Expressowi" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. - Zleciliśmy policji prowadzenie dochodzenia w tej sprawie. Przedmiotem postępowania jest posiadanie środków odurzających, za które grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności - dodaje. - Wyjaśniamy sprawę. Nie możemy wykluczyć, że mogła to być próba wymuszenia czegoś od Kamila Durczoka. Będziemy wzywać wszystkich po kolei. Także pana Durczoka - stwierdza Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP.
Policja i prokuratura mają długą listę wątpliwości i podejrzeń w tej pełnej insynuacji sprawie. Śledczy zastanawiają się, dlaczego w dniu 16 stycznia właściciele mieszkania na Mokotowie, którzy przyjechali do apartamentu, by wyrzucić z niego zalegająca z czynszem lokatorkę, nie powiadomili służb o znalezionych przedmiotach? Przecież tego dnia mundurowi byli na miejscu, spisali wychodzącego z tego lokalu Kamila Durczoka! "Wprost" przekonywał, że po wybiegnięciu z mieszkania dziennikarza TVN właściciele apartamentu znaleźli w nim akcesoria erotyczne, płyty z filmami porno, woreczki oraz karty płatnicze z resztkami białego proszku. Tygodnik twierdzi, że były tam także należące do Durczoka krawaty i notatki dotyczące "Faktów" TVN.
Zobacz: WZLOTY I UPADKI Kamila Durczoka. Zobacz, za co kochają go widzowie, a co ma na sumieniu
Tymczasem właściciele mieszkania milczeli! Dopiero po miesiącu, czyli 13 lutego, wszczęli alarm w tej sprawie. Zawiadomili jednak nie policję, ale dziennikarzy "Wprost". Co na to Kamil Durczok? - To co tam zrobiłem, to moja absolutnie prywatna sprawa. To nie było złamanie prawa - bronił się w TOK FM w poniedziałek. Wczoraj szef "Faktów" TVN nie odbierał od nas telefonu i nie odpisał na SMS-y. A wątpliwości śledczych podzielają inni. - Pamiętacie scenę z "Ojca chrzestnego", gdzie spotykają się gangsterzy i mówią: tu nie ma żadnej nienawiści, to tylko biznes. Redakcja chce zrobić zwykły biznes kosztem Durczoka - mówił w TOK FM prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny.
Czytaj także: Kamil Durczok spędza wieczory z pięknymi kobietami