Sąd był dla Zientarskiego bezlitosny. - Oskarżony umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, nie zachował ostrożności i mimo znaku ostrzegającego przed nierównością na drodze nie zachował dopuszczalnej prędkości - uzasadniała wyrok sędzia prowadząca rozprawę. Zientarski ma trafić do więzienia na 3 lata. Przez 8 lat nie będzie mógł prowadzić żadnych pojazdów mechanicznych.
Obrońca skazanego zapowiada apelację. On sam kajał się wczoraj w telewizji.
- Przepraszam za siebie i za to, że przyjechałem do Jarka tym samochodem. Przepraszam za swoją pasję i za to, co doprowadziło do tej tragedii - mówił.
Uznany za winnego wypadku wielokrotnie powtarzał, że nie pamięta, co się wtedy działo. I że nie jest w stanie stwierdzić, kto tak naprawdę siedział za kierownicą feralnego dnia.
Telewizyjny występ był dla Zientarskiego pierwszym od tragedii w lutym 2008 r., w którym wyraził żal z powodu tego, co się stało. Wcześniej zwykł publicznie żartować z wypadku i ze śmierci swojego przyjaciela.
Oto dowód! W Internecie można obejrzeć filmiki, na których widać, jak dziennikarz ze swoim kolegą testującym auta dowcipkują na temat katastrofy. - Jedzie pan za wolno - mówi na jednym z nich Zientarski, siedząc na fotelu pasażera. - Bo to nie jest samochód do szybkiej jazdy, tylko samochód dla inwalidów. Ale niech pan zobaczy, ile jest tu miejsca. Więcej niż w ferrari, co? - odpowiada kolega dziennikarza, nawiązując do rozbitego auta, w którym zginął Zabiega.
W innym odcinku Zientarski śmieje się ze stwierdzenia, że ma ferrari wśród skuterów. Śmieszne? Na pewno nie dla rodziny Jarka Zabiegi.